rewident rewident
248
BLOG

Kaczyński idzie po bandzie

rewident rewident Polityka Obserwuj notkę 48

 

Wczoraj przed pałacem prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie zebrało się dwa tysiące osób. Duże wrażenie robiły płonące pochodnie i modlitewny nastrój, który opanował zgromadzenie. Rzadko, w dzisiejszych czasach, można znaleźć tak dużą liczbę osób modlących się na ulicy. Widać było, że łączy ich wspólna sprawa, dla której są w stanie poświęcić bardzo wiele. W pewnym momencie przed krzyżem pojawił się Jarosław Kaczyński. Został przywitany brawami i okrzykami „Jarosław, Jarosław”.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości kilka godzin wcześniej zażądał od premiera i prezydenta III RP wycofania się z polityki. Oskarżył ich o stworzenie atmosfery nagonki na prezydenta Kaczyńskiego, która sprzyjała obniżeniu czujności służb mających w swoich obowiązkach zapewnienie bezpieczeństwa głowie państwa. Wymienił nazwiska innych osób moralnie i politycznie odpowiedzialnych za katastrofę. To wystąpienie stanowi kulminację ostatnich działań kierownictwa PiS, w których tragedia smoleńska stanowi główny, jeśli nie jedyny, obszar aktywności największej partii opozycyjnej.

Komentatorzy, w tym osoby wcześniej sprzyjające Jarosławowi Kaczyńskiemu, twierdzą, że ta strategia przyniesie PiSowi wiele szkód i zakończy się porażką w najbliższych wyborach samorządowych i parlamentarnych. Z takimi działaniami wiąże się również utrata zdolności koalicyjnej. A przecież jest tak wiele innych tematów, które pozwalają na skuteczne zaatakowanie rządu i Platformy Obywatelskiej. Mamy galopujące zadłużenie państwa, mamy podwyżki podatków i wzrost cen. Trudno o lepszą sytuację dla opozycji.

Pojawiają się różnego rodzaju teorie mające wyjaśnić zachowanie Jarosława Kaczyńskiego. Jedne mówią o cynicznej grze i wyrachowaniu lidera PiS, który założył maskę aniołka na czas kampanii wyborczej, a teraz ujawnia tylko swoją prawdziwą osobowość. Inne zakładają szaleństwo prezesa, który pozostając w psychicznej traumie, poświęci osiem milionów głosów i całą partię na ołtarzu wielkiej sprawy. Warto zauważyć, że medialni psychoanalizatorzy produkują teorie, które są wewnętrznie sprzeczne. Kaczyński ma być jednocześnie wyrachowanym manipulatorem i oderwanym od rzeczywistości wariatem.

Wygląda na to, że recenzenci działań Prawa i Sprawiedliwości mylą się. To prawda, że na krótki czas lider opozycji zapomniał o doraźnym poparciu wyborczym i całkowicie skoncentrował się na wyjaśnieniu sprawy katastrofy. Miał do tego prawo i – co ważniejsze – było to jego obowiązkiem. W sytuacji, kiedy obecna władza oddała śledztwo stronie rosyjskiej i w tej, podobnie jak w innych sprawach, wykazuje daleko posunięty serwilizm, ktoś musi zająć się poukładaniem faktów i analizą zdarzeń. Zespół Antoniego Macierewicza dobrze nadaje się do wykonania tej pracy.

Jednak dzisiejsze zachowanie Prezesa PiS nie ma nic wspólnego z chaotycznymi czystkami, jakie realizował po przegranych wyborach w 2007 roku. Wtedy mieliśmy wrażenie, że sprawy wymknęły się spod kontroli, a opozycja nie ma skutecznej metody na stawienie czoła rządzącej Platformie. Dziś sprawy mają się inaczej. Po pierwsze, tragedia smoleńska to fakt, rzeczywiste zdarzenie, które ujawniło słabość struktur państwowych III RP. Jest to już istotna data w historii naszego Narodu i punkt odniesienia dla jego patriotycznej elity. Z tego powodu nie można o niej zapomnieć i trzeba stale podsycać pamięć o tym zdarzeniu. Po drugie wreszcie - i to już jest kwestia taktyki politycznej, którą udaje się realizować niejako „przy okazji” – należy po każdych przegranych wyborach zmobilizować najbardziej radykalną część elektoratu. Spadek napięcia wyborczego i postępująca po nim nieuchronna refleksja zawsze stwarza ryzyko pojawienia się rozłamów i frakcji. Wystawienie do pierwszego szeregu Antoniego Macierewicza i zbliżenie do elektoratu radiomaryjnego eliminuje groźbę powstanie jakiejś partii czy niezależnej grupy politycznej na prawo od PiS. Dziś, jest tam po prostu ściana.

W roku 2010, zupełnie inaczej niż w 2007, dużo więcej wyborców wie, czym tak naprawdę jest Platforma Obywatelska. Wiedzą to również „liberałowie” z PiS, którzy mogliby teoretycznie porzucić partię i przejść do obozu władzy. Tak się jednak nie stanie, gdyż poziom demoralizacji i degeneracji elity rządzącej, jest nie do zaakceptowania dla żadnego porządnego człowieka. Dlatego też, prezesowi Prawa i Sprawiedliwości będzie dużo łatwiej utrzymać w ryzach swoich żołnierzy. Zauważmy, że nie ma już żadnego exodusu w PiS. Migalski położył uszy po sobie, Jakubiak uśmiechnięta mówi o „wewnętrznych sprawach” partii, a kolejny liberał Kowal popiera wczorajsze, niezwykle ostre i konfrontacyjne wystąpienie swojego szefa. Najwyraźniej do wszystkich członków i zwolenników PiS trafiła już ta oczywista prawda, że poza tą partią znajduje się tylko szemrana klika, ewentualnie polityczny niebyt.

Spadek poparcia w sondażach, który zresztą pojawia się zawsze po przegranych wyborach, może być dość znaczny, ale będzie krótkotrwały. Oczywiście będziemy mieli do czynienia - a jakże - z typową dla postpeerelowskich sondażowi próbą kreacji rzeczywistości. Wczorajsze „badanie” OBOP pokazujące radykalny spadek poparcia dla PiS i podobny wzrost poparcia dla SLD (wyborcy PiS przechodzą do SLD!) jest tego świetnym przykładem. Ważne jest, aby na pewne zjawiska patrzeć w sposób trzeźwy i nie ulegać manipulacji.

Nawet jeśli grupa osób deklarujących chęć głosowania na PO rośnie, poziom identyfikacji wyborców tej partii ze swoimi reprezentantami maleje. Wynika to z postępującego obniżenia stopy życiowej Polaków, podwyżki podatków i zamrożenia płac zarówno w sektorze państwowym i prywatnym. Dziś jeszcze panuje niemrawe przekonanie (wykreowane oczywiście przez media), że Polska jest krajem gospodarczego sukcesu i materialnej stabilizacji. Niewielu wyborców PO rozumie, co oznacza lawinowy przyrost długu Skarbu Państwa, bankructwo samorządów i ZUS. Nie rozumieją, że 3,5% wzrostu można osiągnąć poprzez tak zwaną stymulację fiskalną, a więc pompowanie pożyczonych pieniędzy do gospodarki. Ludzie zareagują nerwowo, dopiero, kiedy pojawi się debet na ich koncie osobistym w banku.

Dlatego też potencjalna liczba wyborców Prawa i Sprawiedliwości rośnie. Ze względu jednak na parasol roztoczony nad rządem przez GW, TVN i inne mainstreamowi publikatory, odwołanie się do racjonalności ekonomicznej czy przedstawienie kilku niepokojących (porażających) liczb niewiele pomoże opozycji. Zostanie to zawsze przykryte kłamstwem czy półprawdą opracowaną przez rządowych speców od PR czy usłużnych dziennikarzy.

Jarosław Kaczyński ma przed sobą wielkie zadanie. Musi skonsolidować szeregi własnej partii, twardo bronić imponderabiliów i w perspektywie kilku, kilkunastu miesięcy, kiedy Polacy mocniej odczują efekty rządów PO, przesunąć akcenty własnej retoryki w stronę argumentów gospodarczych. Odzyskanie władzy nastąpi prawdopodobnie w warunkach głębokiego kryzysu ekonomicznego i społecznego oraz powszechnej frustracji. To wszystko nastąpi w atmosferze wściekłych ataków establishmentu i medialnej klaki. Cóż, nikt nie powiedział, ze będzie łatwo. Jednak z raz obranej drogi, nie wolno już zawrócić.

 

rewident
O mnie rewident

Jestem finansistą, który stara się nie zapominać o historii, psychologii, polityce i poezji... "Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem, chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył, to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka