rewident rewident
1775
BLOG

Pan Minister Rostowski - trafiony, zatopiony

rewident rewident Polityka Obserwuj notkę 10

Pan Minister Rostowski zachęcony udaną medialną kampanią na rzecz demontażu II filaru systemu emerytalnego, postanowił odpowiedzieć na pytania blogerów Salon24. Na jego nieszczęście forma jego wypowiedzi umożliwia szybką analizę wygłaszanych przez niego opinii oraz skuteczną replikę. Przyjrzyjmy się zatem jak przebiega tok myślenia najważniejszego ministra rządu III RP.

Bloger Zebe pyta w sposób dość ogólny o poziom jego emerytury za 15 lat. Minister odpowiada:
 ”Jeśli ktoś wierzy – a rozumiem, że większość zwolenników obecnego systemu tak – że akcje dają większy zwrot z inwestycji niż waloryzacja w ZUS, to zmiana, którą proponujemy na pewno będzie skutkowała wyższą emeryturą, gdyż po prostu zmiana ta polega m.in. na tym, że już od 2015 roku więcej składki niż obecnie będzie przekazywane do OFE na inwestycje w akcje.

Obecnie OFE mają prawo inwestować do 40% swoich aktywów w akcje, a Panu Ministrowi chodzi o zniesienie tego limitu i umożliwienie funduszom emerytalnym zakupu akcji za całość gotówki powierzonej jej przez obywateli. Wtedy maksymalny limit inwestycyjny wzrósłby z obecnych 2,92% wynagrodzenia ubezpieczonych (7,3% x 40%) do 3,5% od 2017 roku (nie 2015 roku – pierwszy błąd Rostowskiego). Niestety Pan Minister nie zna własnego projektu zmian w prawie, gdyż ustawa, którą dzisiaj podpisał prezydent Komorowski nie daje takiej możliwości.

Cytat: ”Zamiast 7,3 proc. fundusze emerytalne będą otrzymywać 2,3 proc. pensji ubezpieczonych. Docelowo zaś od 2017 r. ma to być 3,5 proc. (..) Poza tym stopniowy zwiększony ma być udział inwestycji w akcje przez OFE. W 2020 r. ma wzrosnąć z obecnych 40 do 62 proc., a docelowo w 2034 r. maksymalny udział tych papierów ma wynieść 90 proc.”
Tak więc, Panie Ministrze, dziś maksymalny udział akcji w portfelu OFE wyniesie nędzne 0,92% (2,3%x40%), bedzie on rósł do 2017 roku, kiedy wyniesie 1,96% (3,5%x56%), co stanowi wartość o 1/3 mniejszą niż obecne 2,92%. Od 2020 do 2034 roku będzie to 2,17% (3,5%x62%), a od 2034 roku (czyli wtedy kiedy o tym rządzie będą pamiętali tylko historycy) – 3,15% (3,5%x90%). Ta ostatnia wartość jest większa od obecnego limitu o zaledwie 0,23%!
Odpowiadając na pytanie blogera Zebe, Pan Minister minął się z prawdą, gdyż z całą pewnością do 2034 mniejsza część składki będzie inwestowana w akcje. Poza tym założenia rządowe o 90% alokacji składki w akcje są nonsensem, bo żaden szanujący się doradca inwestycyjny nie pozwoli, aby jego fundusz emerytalny zamienił się w kasyno. Inwestycje funduszy emerytalnych muszą być dobrze zdywersyfikowane (rozłożone na różne kategorie aktywów) tak, aby zapewnić pewną stabilność całego portfela. Skoro w wyniku ostatniej bessy na giełdzie wartość portfeli OFE spadła w sposób odczuwalny dla ubezpieczonych (przy 40% limicie alokacji składki w akcje), tylko samobójca zwiększyłby tę alokacje do 90%. W praktyce każdy fundusz posiada na rachunkach pewną kwotę gotówki, która zapewnia mu płynność (wypłaty emerytur) i daje możliwość wykorzystania okazji inwestycyjnych. Dlatego też, propozycja rządowa to dzieło dyletanta, który zręczną propagandą chce przykryć lawinowe narastanie deficytu finansów publicznych.
W odpowiedzi na kolejne pytanie (blogera Antypolitic) Pan Minister brnie dalej:
W naszej ocenie system kapitałowy ma pewne pozytywne skutki dla naszej gospodarki właśnie w tej części, którą rząd chce utrzymać, a nawet zwiększyć po 2015 roku, a więc w części, w której OFE inwestują naszą składkę w akcje. Przyczynia się to do rozwoju rynku kapitałowego i pomaga we wzroście gospodarczym
To samo usłyszała nasza koleżanka Ufka:
Na ostatnie pytanie odpowiedź znajdzie Pan w filmie edukacyjnych, który wyprodukowało MF. Obecnie z każdej złotówki wpłacanej do ZUS, 12 groszy OFE inwestują w akcje. Po zmianach wzrośnie to do 18 groszy.
Nie mozemy zatem mówić tutaj o przejęzyczeniu się. Jest to trzykrotnie powtórzone kłamstwo, które wskazuje w najlepszym wypadku na brak znajomości ustawy o zmianach w OFE, bądź też – to bardziej prawdopodobne – na próbę zmanipulowania opinii publicznej. Poza tym widzimy do czego nadają się „filmy edukacyjne” wyprodukowane przez rząd Premiera Tuska.
Kolejną sprawą są perspektywy obecnego systemu emerytalnego i wysokość emerytur. Zbyszko z Bogdańca pyta przytomnie:
Jaką Pan Minister ma gwarancję, że w przyszłości budżet państwa będzie stać na wypłatę emerytur?”
i dostaje taką odpowiedź:
Wprowadzona w 1999 roku reforma przekształciła nasz system z systemu zdefiniowanego świadczenia do systemu zdefiniowanej składki, w obu filarach – ZUS i OFE. Dzięki temu, w długim terminie oba filary tego systemu bilansują się w sensie kasowym tj. przyszłe składki będą w przeważającej większości finansować przyszłe emerytury.”
Tę odpowiedź trzeba czytać między wierszami. Budżet będzie zawsze „stać” na wypłatę emerytur, rzecz w tym, że będą to emerytury głodowe. Nie ma ŻADNEJ gwarancji wysokości emerytur w przyszłości, co wynika właśnie z braku zdefiniowanego świadczenia.
W tekście pojawia się jeszcze jedna perełka. W odpowiedzi na pytanie (bloger Dylandog) o wprowadzenie dobrowolności przynależności do OFE, Pan Minister pisze tak:”
Okazało się, że możliwość wyboru pomiędzy różnymi funduszami nie zwiększa konkurencji. Dzieje się tak, ponieważ obecny mechanizm oceny efektywności poszczególnych funduszy nie zmusza funduszy do lepszych wyników. Należy także pamiętać iż większa zyskowność oznacza także większą zmienność i większe ryzyko zatem nie może być celem samym w sobie
Otóż to, Panie Ministrze. Większa zyskowność czyli inwestycje w akcje, wiążą sie z wyższym ryzykiem. Niestety stoi to w oczywistej sprzeczności z Pańską wcześniejszą pochwałą alokacji 90% portfela w akcje notowane na giełdzie. OFE właśnie dlatego inwestują w papiery skarbowe (obligacje, bony), aby zmniejszyć ryzyko inwestycyjne. Niespójność logiki Ministra Rostowskiego zwala z nóg.  
Ostatnią kwestią jest uchylenie się od odpowiedzi na moje pytanie. Przytoczę je tutaj w całości:
Panie Ministrze, jakie narzędzia rynkowe i metody księgowe wykorzystał Pan w celu obnizenia statystycznej wartości długu publicznego w Polsce na koniec roku 2010. Przez dług publiczny rozumiem dług rozumiany jako general government deficit zgodnie z metodologią Unii Europejskiej (ESA 95)?”
Minister Rostowski odpowiedział mi tak:
O definicji długu zgodnej z metodologią Unii Europejską (ESA95) decyduje Eurostat a nie min. finansów Polski.”
Oczywiście nie pytałem o to, kto określą tę „definicję” długu, ale o to w jaki sposób Pan Minister i podległy mu resort „podkręcili” wyniki sektora finansów publicznych na koniec 2010 roku. Jest to bardzo prosty zabieg stosowany przez bankrutujące kraje, polegajacy na zawarciu tzw umów swapowych, czyli sprzedaży waluty przed końcem roku z jednoczesnym zobowiązaniem odkupienia jej po 31 grudnia. W ten sposób można uzyskać dodatkowy dopływ gotówki, który nie będzie sklasyfikowany jako dług. Stosowała go już Grecja – z wiadomym skutkiem.
Brak odpowiedzi na to pytanie musi skłaniać nas do niepokoju. Jest prawdopodobne, że oficjalne dane na temat zadłużenia finansów publicznych (spodziewamy się przyrostu długu o 112 miliardów złotych czyli 7,9% PKB) są zaniżone.Co gorsza nie znamy skali, ani zakresu tej manipulacji.
Biorąć pod uwagę całość „wystąpienia” Pana Ministra Rostowskiego na Salonie24 i – wynikające z niej prognozy dla naszego kraju - możemy przytoczyć słowa znanego klasyka: ”Szkoda Polski!”.
 
A ustawa już podpisana:
http://sejmometr.pl/projekt/TpCvs,Zmiana_niektorych_ustaw_zwiazanych_z_funkcjonowaniem_systemu_ubezpieczen_spolecznych/uzasadnienie/3
 
rewident
O mnie rewident

Jestem finansistą, który stara się nie zapominać o historii, psychologii, polityce i poezji... "Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem, chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył, to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka