rewident rewident
4772
BLOG

Kompromitacja Wałęsy czyli po co nam Szkło Kontaktowe

rewident rewident Polityka Obserwuj notkę 24

Krzysztof Wyszkowski w jednej ze swoich wypowiedzi wspominał w jaki sposób namawiał niechętnego Lecha Wałęsę do startu w wyborach prezydenckich. Podobno, użył fortelu i przedstawił prezydenturę Polski jako przystanek w drodze do stanowiska „Prezydenta Zjednoczonej Europy”, co ostatecznie przekonało lidera Solidarności. Przyznam szczerze, że słuchając tych słów, nie wierzyłem Wyszkowskiemu i uważałem to za konfabulację oraz złośliwość wygłoszoną pod adresem osobistego wroga.

Teraz jednak zaczynam zmieniać zdanie. Wałęsa odrzucając zaproszenie na spotkanie z Obamą wykazał się pospolitą głupotą i wspiął na szczyty własnej bufonady. Argument o „zaplanowanych rozmowach” czy też o zbyt krótkim czasie na przygotowanie się można włożyć między bajki. Wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych została zaplanowana kilka miesiecy wcześniej, a Wałęsa, posiadając świetne układy z rządem Tuska, z pewnością był o niej informowany z wyprzedzeniem. Poza tym prezydentowi USA się po prostu nie odmawia. Każdy poważny polityk musi o tym pamiętać, nawet gdyby przyjęcie zaproszenia wiązało się z postawieniem go w niezręcznej sytuacji, lub gdyby spodziewał się nieprzychylnych słów wypowiedzianych pod swoim adresem. Wałęsa zreszta nie musiał się tego obawiać. Odmowa naszego ex-prezydenta jest tylko dowodem na jego nieprzewidywalność, brak rozsądku i niezmierzoną pychę. Wałęsa zapewne oczekiwał osobistego telefonu od Obamy z zaproszeniem na przynajmniej dwugodzinną rozmowę w cztery oczy, połączoną z wręczaniem bombonierek i drogiej biżuterii. Doprawdy, to jest po prostu śmieszne!
Zachowanie idola salonów peowskich stało się problemem dla dziennikarskich elit. Nawet zwolennicy PO widzą, że Wałęsa sie skompromitował, więc należy zrobić wszystko, aby zmniejszyć skalę tego blamażu. Wczoraj niejaki Iwaszkiewicz – pseudofelietonista kolorowych pisemek dla kucharek, znany z ciągłego popluwanie w stronę opozycyjnego PiSu – tłumaczył Wałęse odwołując się do jego „instynktu”. Sugerował jednocześnie, że z tej rozmowy i tak nic by nie wynikało. Podobnie dzisiaj, pisarz Głowacki, opowiadał w TVN24 coś o uściskach rąk i pochwałach na cześć „legendy Solidarności”, na których rzekomo miałaby się skończyć cała rozmowa z Barackiem Obamą.
Analizowanie tych wykrętów i demagogicznych stwierdzeń nie ma większego sensu. Co jednak w tym wszystkim jest zabawne, to wnioski jakie mogą powstać w umyśle fanatyka Szkła Kontaktowego czy zasłuchanego w słowach celebrytów „Młodego i Wykształconego z Wielkiego Miasta”. Otóż, jeśli Wałęsa, kierując się jakąś tajemniczą samowiedzą, bądź instynktem, przewidział, że cała rozmowa skończy się na przysłowiowym „shake hands” – wizyta najważniejszego polityka Świata w Warszawie służy wyłącznie Ameryce, ponadto jest zabiegiem PR-owskim i w żaden sposób nie umacnia pozycji Polski. Innymi słowy, odmowa Wałęsy – człowieka z centrum obozu władzy – jest przyznaniem się do porażki rządu Tuska i całego establishmentu III RP.
I tak jest w istocie. Tusk i Komorowski stoją w pozycji petentów, a wizyta Obamy ma na celu przypomnienie szefom obozu władzy w Polsce, że można spoufalać się i płaszczyć przed Moskwą i Berlinem, tylko wtedy, gdy nie narusza to interesów Ameryki, a konkretnie interesów amerykańskich koncernów energetycznych zainteresowanych eksploatacją gazu łupkowego. Na nieszczęście dla elity PO, oni – w odróżnieniu od Wałęsy - musieli wysłuchać Obamy. Może rzeczywiście ten elektryk jest bardziej cwany niż nam sie wszystkim wydaje?
rewident
O mnie rewident

Jestem finansistą, który stara się nie zapominać o historii, psychologii, polityce i poezji... "Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem, chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył, to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka